Ok, pojechałam na jeszcze jeden. Tym razem już prawie pod domem, bo w Malborku. Nie musiałam nawet się przygotowywać, bo wzięłam to, co zostało mi po Fantasmazurii.
Ale jeśli o przygotowaniach mowa, jest coś, na co żaden wystawca nie był na tym konwencie przygotowany: brak konwentowiczów. Tzn. jacyś konwentowicze podobno tam byli i nawet chyba jakiś konwent był, ale wystawców umieszczono w oddzielnym budynku, jakiejś piwnicy w ogóle, i chyba ktoś zapomniał oznaczyć gdzie oni właściwie są, przez co konwentowicze to do nas prawie w ogóle nie trafiali. Ach, gdybyście widzieli to napięcie, kiedy mniej więcej raz-dwa razy na godzinę ktoś z zewnątrz do nas zabłądził i wszyscy wystawcy pożerali tego osobnika wzrokiem 😅 Dzięki temu, że paru wystawców coś ode mnie kupiło, wróciłam z walizką lżejszą o te 20 gramów 🤣



Dodaj komentarz